Menu |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
WYDARZENIA NA STACJI KOLEJOWEJ ZBĄSZYNEK LUB OKOLICACH
Gorzów Wlkp.:PKP chce rozebrać wiadukt
Admin data 25.01.2009, o 14:24 (UTC) | | W najbliższych dniach PKP może postawić znak zakazu wjazdu na kładkę wiodącą do kilkunastu firm między torami a Wartą. A później ją rozebrać.
o nasz jedyny dojazd. Nie mogą chyba tak po prostu odciąć nas od miasta - mówi Artur Kopczyński z firmy oświetleniowej. Tu mają magazyny i halę produkcyjną. Tak jak i kilkanaście innych przedsiębiorstw, które się tu mieszczą. Cześć z nich dzierżawi hale, część jest właścicielami terenów. - Nie po to wydajemy pieniądze na poprawianie drogi, na podciągnięcie gazu, żeby ktoś tak nas traktował! - nie kryje oburzenia Jan Kordacz, prezes dużej firmy usługowo - handlowej.
J. Kordacz przyznaje, że sprawą wiaduktu interesował się od ponad dwóch lat. Bo ten od lat nie był remontowany i jest w kiepskim stanie. Obiekt należy do oddziału nieruchomości PKP w Poznaniu. - I od lat się z nimi handryczymy w tej sprawie. Domagaliśmy się, żeby PKP wywiązało się z obowiązków właściciela i zadbało o przejazd. Ale nic z tego nie wyszło - mówi Urszula Stolarska, wiceprezydent Gorzowa. Jedyne, co miastu udało się uzyskać, to oficjalne pismo, w którym PKP informuje, że zamierza rozebrać most nad torami. Terminu tej rozbiórki w liście jednak nie podaje.
Nie udało nam się wczoraj skontaktować z dyrekcją oddziału nieruchomości PKP w Poznaniu, która odpowiada za wiadukt. Ale, jak podało radio RMG, w najbliższych dniach ma zapaść decyzja co do rozbiórki obiektu. - Jeśli zlecony przegląd potwierdzi, że stan wiaduktu zagraża bezpieczeństwu, zostanie tam postawiony znak zakazu wjazdu i zarządzimy rozbiórkę - powiedziała Alina Stachowiak, zastępca dyrektora oddziału gospodarowania nieruchomościami PKP w Poznaniu.
Zażądają odszkodowania
Dlaczego miasto nie wyremontuje przejazdu nad torami? - Bo nie możemy wydawać pieniędzy na coś, co do nas nie należy. Tak mówi prawo - tłumaczy U. Stolarska.
Wiadukt, jako część infrastruktury kolejowej, został przekazane PKP siedem lat temu przez Urząd Wojewódzki. Wiceprezydent Stolarska, twierdzi, że cały czas szuka sposobu na dogadanie się z PKP w sprawie remontu. Czy się to uda, okaże się w ciągu miesiąca. - Jeśli nie, będziemy musieli zrobić przejazd przez tory w innym miejscu - mówi U. Stolarska. Przejazd mógłby powstać w miejscu, gdzie ul. Kostrzyńska rozwidla się w dwie jezdnie. Z drugiej strony torów miasto musiałoby wybudować drogę dojazdową do przedsiębiorstw.
Ale, jak zapowiada wiceprezydent, będzie to możliwe dopiero w momencie przebudowy całej ul. Kostrzyńskiej. A na te prace magistrat konkretnego terminu nie ma.
Przedsiębiorcy zapowiadają, że nie odpuszczą. - A jeśli zlikwidują nam przejazd, będziemy starać się o odszkodowanie od osób, które za to są odpowiedzialne - mówi J. Kordacz. | | |
|
Bytom Odrzański: Podróżni już nie marzną na dworcu.
Admin data 25.01.2009, o 14:23 (UTC) | | W środę, po długim oczekiwaniu, została otwarta kasa biletowa i poczekalnia na dworcu kolejowym. Na dworcu stoją trzy kobiety i mężczyzna. To podróżni z Głogowa.
Szkoda, że poczekalnia jest zamknięta - mówiła w czwartek Teresa Gniewosz. - Dzisiaj nie jest aż tak zimno, ale przyjemnie byłoby usiąść w ciepłym pomieszczeniu. Ciekawe, jak podróżni znosili niedawne kilkunastostopniowe mrozy - dodała.
- Podobno w środku jest toaleta. Moim zdaniem powinna być otwarta dla ludzi. Jak można nas tak traktować? - pytała jej towarzyszka.
reklama
O sprawie pisaliśmy 30 listopada ub.r. ("Podróżni marzną na dworze”). Przypomnijmy. Dzięki dofinansowaniu PKP udało się wyremontować budynek. Umowa z kobietą, która będzie prowadziła kasę oraz nadzorowała poczekalnię i toalety była już podpisana. Kasa nadal była nieczynna, ponieważ brakowało porządnych drzwi, a bilety i pieniądze muszą być przecież odpowiednio zabezpieczone. Jacek Sauter, burmistrz Bytomia Odrzańskiego, nie chciał udostępnić poczekalni bez nadzoru pracowniczki z obawy przed wandalami. Jak zapewniał wówczas Roman Nowacki, dyr. oddziału gospodarowania nieruchomościami PKP w Poznaniu, drzwi do pomieszczenia kasy zostały już zamówione i wystarczy tylko poczekać na ich dostarczenie. Nie dotarły do dnia dzisiejszego. Okazało się, że jednak nie zostały zamówione.
- Zrobimy to teraz. Powinny trafić do Bytomia Odrzańskiego do końca lutego - obiecuje Alina Stachowiak, zastępca dyrektora do spraw technicznych oddziału gospodarowania nieruchomościami PKP w Poznaniu.
Żeby dłużej nie zwlekać, istniejące drzwi do kasy, które wcześniej można było wyłamać kopnięciem nogi, zostały wzmocnione od środka płytą i zabezpieczone kratami. Posłużą do momentu wymiany ich na nowe. W czwartek Gabriela Migacz, która będzie zarządzać kasą, przywiozła sprzęt i meble, ale okazało się, że nie ma tam podłączonego prądu. Elektrycy już dawno powinni byli to zrobić. Kolejne dni uciekły. Na szczęście prąd dziś już jest.
- Przetarg na kasę wygrałam 14 października ub.r. Byłam święcie przekonana, że w połowie listopada, a już najpóźniej na początku grudnia, uruchomimy działalność. Tym bardziej, że przyszła zima i mrozy. Sprawa z drzwiami wszystko skomplikowała - wyjaśnia. Dziś rano na dworzec przyjedzie kontroler, który uruchomi kasę. Przepisy kolejowe są bardzo rygorystyczne i wszystko musi być zrobione porządnie.
- Kasa jest otwarta codziennie w godz. 5.15 - 18.15, a w weekendy prawdopodobnie do 16.15. Mogą być przerwy w ciągu dnia - mówi G. Migacz. - Pani Gabriela wyszkoli pracownicę, która będzie musiała zdać jeszcze egzamin na kasjera biletowo - bagażowego. | | |
|
Międyrzecz: Spalony dworzec w Międzyrzeczu popada w ruinę
Admin data 25.01.2009, o 14:21 (UTC) | | Mieszkańcy są oburzeni. Kolej zwleka z odbudową dworca, którego dach spłonął w lipcu 2007 r.
Od pożaru dworca minęło półtora roku, ale kolej nie wyremontowała jeszcze spalonego dachu. - To skandal, że kolej nic nie robi z tym budynkiem - denerwuje się Monika Michalak.
Mieszkańcy są oburzeni biernością kolei. Zgodnie podkreślają, że zrujnowana stacja szpeci miasto. - Wygląda, jak po nalocie latających fortec. Wycieczki Niemców robią sobie tam zdjęcia ze spalonym budynkiem w tle. A my odwracamy oczy i czerwienimy się ze wstydu - mówi mężczyzna w podeszłym wieku.
Kilka miesięcy temu pracownicy PKP w Poznaniu zapowiadali, że dach zostanie wyremontowany do listopada. Dlaczego więc tego nie zrobiono? -
Ogłosiliśmy cztery przetargi, zgłosiło się nawet kilku chętnych, jednak ich oferty przekraczały kwotę zaplanowaną przez nas na te prace - mówi Alina Stachowiak z Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami PKP w Poznaniu.
Ratują w internecie
Zaraz po pożarze kolej chciała rozebrać budynek, ale nie zgodził się na to wojewódzki konserwator zabytków. Budynek z 1885 r. to objęty ścisłą ochroną zabytek. Ale tylko na papierze. - Ale co z tego, skoro nikogo nie martwi, że zaczyna się rozsypywać - mówi jeden z Czytelników.
Na portalu internetowym Nasza klasa działacze lokalnego klubu miłośników kolei założyli nawet nietypową ,,klasę'' o nazwie ,,Ratujmy dworzec, przyłącz się i Ty'', do której przyłączyło się już 520 osób. Moderator pisze tam m.in. ,,Naszą akcją chcemy zainteresować lokalną prasę jak również mieszkańców Międzyrzecza. A wszystko po to, by międzyrzecki dworzec nie podzielił losu stojącego kiedyś obok niego magazynu, który został wyburzony po pożarze''.
W holu działa jeszcze kasa, są ławki, ale podróżni wolą czekać na szynobusy na peronach. - Hol wygląda okropnie. Sufit i ściany szpecą zacieki, odpada już tynk. Aż trudno uwierzyć, że kolej dopuściła do takiej ruiny i nic nie robi - komentuje Marian Kaczmarek.
Jest chętny na dzierżawę
Co dalej z budynkiem? Rzeczywiście ma się rozpaść? - W poniedziałek jestem umówiona na spotkanie z osobą, która chce wziąć budynek w dzierżawę - mówi A. Stachowiak.
A co będzie, jeśli negocjacje zakończą się fiaskiem? A. Stachowiak zapewnia, że budynek zostanie jednak wyremontowany. I to jeszcze w tym roku. - Jeśli nie uda się go wydzierżawić, to wiosną ruszy remont. Materiały budowlane staniały, zatem mam nadzieję, że uda się wreszcie wyłonić wykonawcę - zapowiada.
Po odbudowaniu dachu kolej zamierza sprzedać budynek. A. Stachowiak zastrzega jednak, że ze sprzedaży wyłączony zostanie hol z kasą. - Obiekt wyśmienicie się nadaje na restaurację, czy hotel - zaznacza. | | |
|
Lubuskie Trójmiasto: Droga wizja szybkiej kolei
Admin data 25.01.2009, o 14:18 (UTC) | | PKP Przewozy Regionalne przedstawiło własny projekt szybkiej kolei, która połączy Lubuskie Trójmiasto.
Po zainwestowaniu tam ponad 70 mln zł, za kilka lat z Sulechowa do Nowej Soli co godzinę pojedzie pociąg. Tyle że przewoźnicy autobusowi już teraz jeżdżą co 15 min.
Projekt koordynują władze Lubuskiego Trójmiasta. Inicjatorem są trzy miasta skupione w ramach tego stowarzyszenia. To Sulechów, Zielona Góra i Nowa Sól. Koncepcji przyklasnął także marszałek Marcin Jabłoński, który decyduje o wydatkowaniu unijnych pieniędzy. To on może starać się o pieniądze z budżetu państwa. W projekcie bierze udział także Lubuski Zakład Przewozów Regionalnych PKP. To on właśnie przedstawił wczoraj własną koncepcję połączenia.
Pomysł zakłada stworzenie szybkiego połączenia pomiędzy Nową Solą, Zieloną Górą i Sulechowem. Pociąg jeździłby przez Przylep i Pomorsko. Inwestycja ma być realizowana w dwóch etapach. Pierwszy to zakup taboru. Potrzebne są cztery szynobusy, warte 36 mln zł. O pieniądze służby marszałka zamierzają ubiegać się w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego.
Drugi etap to modernizacja "Odrzanki", czyli linii kolejowej łączącej trzy miasta oraz budowa łącznicy w Czerwieńsku. Ta część inwestycji ma być sfinansowana z unijnego programu LRPO oraz ze środków PKP PLK. W sumie ma kosztować 35 mln zł. Jednak jeszcze na ostatnim spotkaniu władz Trójmiasta głośno mówiono, że modernizacja fragmentów linii kolejowej to koszt nawet kilkuset milionów złotych.
Do tego dochodzą wydatki, które PKP poniesie w związku z eksploatacją połączeń oraz stworzeniem zaplecza, czyli tzw. bazy utrzymaniowo-naprawczej. Ich jednak nikt nawet nie liczy. Dyrektor lubuskiego zakładu PR PKP Grzegorz Dwojak przyznaje, że na tym etapie oszacowanie tych kosztów jest niemożliwe.
Zdaniem Bartosza Fitycha, dyrektora Lubuskiego Trójmiasta, na szybkim połączeniu skorzystają studenci i pracownicy fabryk w Nowej Soli. - Władze tego miasta chcą zbudować dworzec kolejowy przy strefie gospodarczej. Drugi dworzec mógłby powstać przy planowanym w Starym Kisielinie Lubuskim Parku Przemysłowym - wyjaśnia Fitych.
Nie wiadomo, kiedy projekt udałoby się zrealizować. Wczoraj PKP mówiło o 2011 r. Wcześniej Fitych przyznawał, że prace mogą potrwać nawet do 2020 r.
Jeśli koncepcję uda się zrealizować, podróż pociągiem z Nowej Soli do Sulechowa, która dziś trwa 80 min, skróci się do 35 min. Przykładowo droga z Sulechowa do Zielonej Góry przy najkorzystniejszej dla kolei prędkości miałaby trwać od dwóch do ośmiu minut krócej niż autobusem. Zdaniem PKP pociągi jeździłyby co godzinę od godz. 5 do 17. Potem byłyby jeszcze dwa kursy o godz. 19 i 21. Na tym koniec.
Tymczasem już w tej chwili w relacji Zielona Góra-Nowa Sól PKS oferuje 144 połączeń. Dodatkowo kursuje 52 busów. PKP oferuje jedynie 16 połączeń. Z kolei na trasie Zielona Góra-Sulechów jeździ 88 busów. PKS zapewnia 76 kursów, a samo PKP jedynie 8. PKP jest przekonane, że jego wizja jest konkurencyjna. Chce zapewnić wygodne pociągi i szybkie połączenia. Mówi także o bezpieczeństwie, jak podkreśla, rzeczy najważniejszej, czyli ekologii. - Pasażerów będzie mnóstwo. Trzeba im tylko zapewnić odpowiednie warunki podróży - mówi Grzegorz Dwojak, dyrektor kolei.
Przewoźnicy nie obawiają się konkurencji. - Nie sądzę, aby kolej mi zagroziła - mówi Władysław Dąbski, właściciel firmy Da-Mi.
Zielonogórski PKS wprowadził w ostatnim czasie bilety miesięczne Student-Bus (nie tylko dla studentów), które uprawniają również do przejazdu kursami komunikacji pospiesznej w relacjach Nowa Sól i Sulechów bez dodatkowej opłaty. Ponadto przewoźnik kusi promocjami. - Oczywiście, jest pewien trend, który stawia na komunikację ekologiczną, jaką jest kolej. My jednak również mamy przyjazne środowisku autobusy. Jest pewna grupa, która pojedzie pociągiem, ale nie obawiamy się, że to połączenie odbierze nam pasażerów. My zabieramy klientów po drodze. Nie muszą martwić się, jak dojadą na dworzec. Dzięki temu szybciej docierają do celu. Połączenia są częste i regularne. A studentów zawozimy pod same uczelnie - komentuje Zbigniew Zaborowicz, szef zielonogórskiego PKS-u. | | |
|
Sylwestrowy bal w pociągu PKP INTERCITY
Admin data 31.12.2008, o 13:46 (UTC) | | Już po raz piąty na trasę Wrocław – Granowo Nowotomyskie - Wrocław wyjedzie jedyny w swoim rodzaju pociąg prowadzony zabytkowym parowozem, na pokładzie którego odbędzie się Bal Sylwestrowy.
Odjazd 31 grudnia z peronu 3 Dworca Głównego we Wrocławiu o godzinie 18.21. W pociągu oprócz wagonów klasy pierwszej znajdzie się także wagon restauracyjny oraz wagon zaaranżowany na salę balową.
Pociąg ciągnięty przez parowóz Tkt 48-18, który w 2007 zdobył Grand Prix Lokomotyw Parowych w Budapeszcie, pomknie do maleńkiej stacyjki Granowo Nowotomyskie, położonej nieopodal Wolsztyna i ostatniej w Europie czynnej Parowozowni. Łącznie pokona tej niezapomnianej nocy aż 389 kilometrów.
Dla uczestników tego wyjątkowego balu zaplanowano liczne atrakcje, które zaczną się już na wrocławskim dworcu, gdzie podczas wjazdu pociągu przy dźwiękach muzyki wystrzelą sztuczne ognie. W trakcie jazdy podróżnym towarzyszyła będzie muzyka i konferansjer prowadzący sylwestrową zabawę. Serwowane będą posiłki, a wśród nich schab marynowany po staropolsku, indyk po katalońsku czy barszcz czerwony z paluszkami.
W Granowie Nowotomyskim zaplanowana jest dwugodzinna, plenerowa zabawa w malowniczej scenerii, a o północy powitanie Nowego Roku i wraz z nim lampka szampana oraz pokaz sztucznych ogni. Powrót kolorowego pociągu do Wrocławia o godzinie 5.41. | | |
|
Głogów - taki dworzec to wstyd
Admin data 31.12.2008, o 13:45 (UTC) | | Dworzec kolejowy coraz bardziej przypomina ruinę niż obiekt, z którego korzystają podróżni - narzekają Czytelnicy. W styczniu ruszy tu remont, ale tylko toalet.
O głogowskim dworcu PKP krążą już legendy, ale niestety chluby miastu one nie przynoszą. Obiekt jest w fatalnym stanie i szans na poprawę nie widać. - Strach tam wchodzić, ale niestety muszę od czasu do czasu z niego korzystać - opowiada pani Elż. - Ciężko tam znaleźć cokolwiek, do czego można by nie mieć zastrzeżeń. Ten budynek wymaga natychmiastowego odświeżenia, bo malowany był ostatnio bardzo, bardzo dawno temu.
Przeciąg jak na dworcu
Jak przekonuje kobieta, stara się jak najkrócej siedzieć na tym dworcu. - Tam po prostu cuchnie, najgorzej jest, gdy jadę wcześnie rano po weekendzie albo po jakimś święcie - twierdzi. - Wszędzie unosi się odór moczu - zauważa. - A toalety omijam szerokim łukiem. Do tego to okropne wyjście na perony. Ono miało chronić podróżnych, a przez powybijane szyby są tam ogromne przeciągi. Taki dworzec, to wstyd dla miasta. Dobrze, że chociaż zegar chodzi, bo podświetlany napis już dawno zgasł.
Szalety na początek
Sprawdziliśmy, jakie są plany remontowe tego dworca. - W styczniu rozpoczynamy kapitalny remont toalet - opowiada rzeczniczka dolnośląskich PKP Nieruchomości Beata Kuczyńska. - Zostaną odświeżone i dostosowane do potrzeb niepełnosprawnych.
Na razie na tym się skończy. - Być może na początku roku zostanie on wciągnięty do dalszych planów remontowych, ale decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły - dodaje rzeczniczka.
A co władze Głogowa myślą o takiej wizytówce miasta? - Wystąpiliśmy do PKP z propozycją przejęcia dworca, ale odpowiedź była odmowna - wyjaśnia Krzysztof Sadowski, naczelnik wydziału promocji i komunikacji społecznej w ratuszu.
Po co miasto chciało brać sobie na głowę taki kłopot? - Jakby nie patrzeć, to jedna z wizytówek naszego miasta - dodaje K. Sadowski. - Po prostu prezydentowi zależało na tym, by uporządkować ten budynek i przywrócić mu dawną świetność, skoro koleje tego nie robią. | | |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|